Według licznych informacji podawanych przez prasę rząd planuje radykalnie zmienić tzw. Ustawę Antylichwiarską. Według nowych projektów, maksymalna wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytu konsumenckiego miałaby zostać ustalona na poziomie 10% oraz 10% w skali roku. Według oficjalnych zapewnień zmiana przepisów ma na celu troskę o interesy klientów. Całkowicie przeciwne jest w tej kwestii stanowisko Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych. Według PZIP planowane zmiany bynajmniej nie spowodują korzystnej dla klientów transformacji rynku pożyczkowego: rynek pożyczkowy po prostu przestanie istnieć a same usługi pożyczek pozabankowych w znaczącym stopniu przesuną się w obręb tzw. szarej strefy. Jakie jednak konkretnie konsekwencje może przynieść zapowiadana nowelizacja polskich przepisów? Przyjrzyjmy się tej kwestii nieco dokładniej.
Nowa “ustawa antylichwiarska” a sektor pożyczkowy w Polsce
Publicyści często mają w zwyczaju porównywać działalność instytucji pożyczkowych do “lichwy”. Na dodatek w żargonie dziennikarskim bardzo często myli się takie pojęcia, jak “instytucja pożyczkowa” oraz “parabank”, chociaż ani formalnie, ani praktycznie nie odnoszą się one do tej samej kategorii podmiotów rynku finansowego.
Jakie są natomiast fakty? Analizując ofertę współczesnych instytucji pożyczkowych już na pierwszy rzut oka widać, że nawet na poziomie swoich warunków bazowych nierzadko jest ona tylko niewiele droższa, niż oferta banków. Na dodatek, instytucje pożyczkowe nie stosują praktyk takich, jak np. warunkowanie udzielenia pożyczki wykupieniem ubezpieczenia przez klienta, co rzecz jasna dodatkowo zwiększa koszty kredytów bankowych. Bazując na dostępnych statystykach wyraźnie widać, że sektor pożyczkowy staje się coraz poważniejszą konkurencją dla banków.
Skąd więc pomysł ustawy uderzającej w instytucje pożyczkowe? Tutaj można jedynie domniemywać. Pamiętajmy, że banki korzystają z pomocy budżetu państwa, ergo dobra kondycja tej branży leży po prostu w interesie państwa rozumianego jako instytucja. Co natomiast z interesem klientów? Warto przypomnieć, że pożyczki pozabankowe są po prostu znacznie łatwiej dostępne, niż kredyty w bankach. Nierzadko są również po prostu znacznie tańsze, co wynika na przykład z takich produktów jak pierwsza pożyczka za darmo, z RRSO wynoszącym 0%.
Przeciwnicy sektora pożyczkowego często podnoszą argument o rosnącym zadłużeniu Polaków oraz coraz większej liczbie osób popadających w tzw. spiralę zadłużenia. Na pewno nie od rzeczy będzie więc przypomnienie, że ogromna większość konsumentów zmagających się ze spiralą długów popadła w taką sytuację na skutek korzystania z kredytów w bankach oraz z zakupów ratalnych. Przeczy to więc stereotypowi zgodnie z którym to sektor pożyczkowy miałby stanowić główne zagrożenie dla nieświadomych finansowo klientów. Informacje te potwierdza między innymi raport “Rynek firm pożyczkowych w Polsce” przygotowany pod redakcją naukową Iwony Jakubowskiej-Branickiej, według którego klienci instytucji pożyczkowych stanowią 35% osób, które popadły w spiralę długów.
Jakie będą konsekwencje nowelizacji przepisów?
Przedstawiciele PZIP są zdania, że nowe przepisy spowodują po prostu zniknięcie sektora pożyczkowego w takim kształcie, jaki znamy obecnie. Przypomnijmy, że aktualnie pożyczek pozabankowych do zasady udzielają dwa różne rodzaje podmiotów: firmy pożyczkowe oraz tzw. parabanki. Te pierwsze to sprawdzone podmioty, widniejące w Rejestrze Instytucji Pożyczkowych przy KNF oraz działające zgodnie z przepisami Ustawy o Kredycie Konsumenckim. Parabanki to natomiast podmioty przynależne do szarej strefy, ergo funkcjonujące na zasadzie omijania polskich przepisów. Już z tego przykładu widać, że jakiekolwiek zaostrzenie przepisów najpewniej spowoduje co najwyżej rozrost szarej strefy: podlegające nadzorowi instytucje pożyczkowe zostaną całkowicie zastąpione przez parabanki. Czy taka sytuacja okaże się korzystna dla konsumentów? Jest to wysoce wątpliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że sporą część klientów dzisiejszych instytucji pożyczkowych stanowią osoby, które po prostu nie mają dostępu do kredytów w bankach.
To jednak jeszcze nie wszystko. Miejsca pracy może stracić ok. 40 tysięcy osób, które obecnie są zatrudnione w instytucjach pożyczkowych. PZIP szacuje również, że zaostrzenie przepisów spowoduje również spadek dochodów budżetu państwa o kwotę ok. 2,2 mld zł w skali roku (są to podatki płacone przez instytucje pożyczkowe). Zniknięcie legalnego rynku pożyczek pozabankowych de facto uczyni również banki monopolistą całego sektora kredytowego, co może oznaczać także po prostu wzrost cen kredytów w bankach.
Wszystko wskazuje więc na to, że planowana zmiana przepisów okaże się potężnym ciosem wymierzonym zarówno w całą gospodarkę, jak też w liczną grupę klientów, którzy są pozbawieni dostępu do oferty banków.
Sporo mówi się również o bardzo prawdopodobnym załamaniu na rynku obligacji emitowanych przez instytucje pożyczkowe. Należy również zakładać, że na skutek nowych przepisów z rynku znikną również specyficzne przedsiębiorstwa pożyczkowe, oferujące klientom np. finansowanie zabiegów medycznych.